sobota, 27 marca 2010


Kropla wspomnień z życia wzięte



Właśnie postanowiłam coś napisać ,teraz tak naprawdę o tym jak żyję co myślę co czuję co jest tak a co nie, kurcze mam nadzieję,że to mi jakoś wyjdzie ,bo nie mam zielonego pojęcia o pisaniu heh.
No mówią,że nie każdy musi umieć "śpiewać" a tym bardziej pisać, więc spróbuję może coś mi z tego wyjdzie
:)

Wiecie co ? uwielbiam czytać książki, choć nie zawsze tak było !! kiedyś gdy ktoś mi mówił,że czyta to myślałam sobie ,że to jest coś strasznego tak nie znosiłam czytania. Cokolwiek zaczynałam to zaraz się tym strasznie nudziłam i to mnie usypiało więc wcale się do tego nie zabierałam!!
Mimo to zazdrościłam tym którzy czytali i prosiłam Boga o to bym polubiła czytać i tak właśnie po kilku latach się stało ! Dlaczego po kilku ? ,ponieważ tak rzadko to wypowiadałam !!! i mimo tego się sprawdziło jak wiele innych rzeczy w moim życiu :)
Teraz pochłaniam książki jak odkurzacz i nie potrafię sobie wyobrazić jak ja mogłam zmarnować tyle czasu bez czytania :( Kocham książki do tego stopnia że sama chciałabym napisać choć jedną !

Dobrze teraz troszkę o tym ,że tak naprawdę prawdziwe pragnienie ma moc! tak właśnie działo się w moim życiu od samych moich młodych lat ,z taką różnica ,że teraz dopiero zdaję sobie z tego sprawę !!


Gdy miałam ok. pięciu lat a może nawet mniej marzyłam o tym, by jeździć konno wiecie co bzdura marzyłam by mieć konia na biegunach,czyli takiego na którym można było się huśtać ! Pamiętam jak dotykałam konia sąsiada ,jak go wąchałam jak robiłam babki z końskiego hmm g....tak z tego heheh.Pewnego dnia gdy się wyprowadzaliśmy w inne miejsce jechałam bryczką a Pan dał mi wodze bym mogła prowadzić konie z wozem bo coś przewoziliśmy z miejsca na miejsce to tak odpłynęłam,że konie prawie wjechały na samochód ,który jechał z naprzeciwka na nas.Stało się tak ponieważ moje myśli uciekły daleko,bardzo daleko...Mój tata pracował jako stolarz przynosił mi z pracy drewniane klocki bym mogła chodzić po kolanach i stukać tak jak koń który galopuje.Codziennie chodziłam po kolanach i udawałam,ze jestem koniem Parskałam,wydawałam dźwięki jakie wydaje koń. Takie marzenie by jeździć konno dojrzewało w mojej głowie jeszcze przez kilka lat,aż pewnego zimowego dnia poszłam na kulig.Była bryczka z dwoma karymi końmi i czterech jeźdźców obok i byłam tym widokiem oczarowana. Najpiękniejsze było to ,że kto miał ochotę mógł wejść na konia i sobie posiedzieć i wiecie co siedziałam i już wiedziałam,że nie zsiądę zakotwiczyłam się na dobre i od tego momentu moje życie kręciło się wokół koni w rzeczywistości a nie w marzeniach cel został osiągnięty!!! Od tego momentu mój plan dnia wyglądał tak: godzina 5:00 rano bieg do stadniny ok 5 km w jedną stronę oprzątać ,nakarmić konie powrót do domu po torbę do szkoły,szkoła,powrót do domu na obiad i powrót do stajni i tak przez 5-lat a miałam wtedy 13 lat. Plan był taki ponieważ nie miałam pieniędzy by opłacać jazdy , ale poradziłam sobie z przeciwnościami losu i opiekowałam się końmi w zamian za darmowe lekcje.To był dobry układ :)
Po ukończeniu szkoły Podstawowej moja mama załatwiła mi szkołę jeździecką w Jaroszówce o której jak mówiła usłyszała w radiu.Pojechałam na wstępne egzaminy i..? porażka totalna porażka MATEMATYKA zawaliła moje Życie wiedziałam,że sobie nie poradzę ,ale nie mogłam zrozumieć do czego mi matematyka potrzebna Ja chcę jeździć konno nie liczyć !!! serce mi pękało z żalu postawiłam wokół siebie wielki "MUR" Wróciłam do domu i płakałam.Każdy następny dzień przebywałam z moimi końmi z którymi czułam się bezpiecznie miałam wrażenie ,że tylko one mnie rozumieją.Przestałam wracać do domu rodzice nie mogli sobie ze mną poradzić. Zostawałam na noc i spałam w stajni z koniem teraz wiem ,że miałam problem !!! a wtedy było mi wszystko jedno nie chciałam chodzić do żadnej szkoły to był BUNT a w środku "niemy krzyk " i wołanie o POMOC !!! ale nikt mnie nie słyszał :(
Po całym tym zdarzeniu szukałam drogi,celu i sensu życia.Uprawiałam różnego rodzaju sporty,zaczynałam wiele rożnych rzeczy i już nigdy nie potrafiłam doprowadzić nic do końca a byłam takim zdolnym i z potencjałem człowiekiem.Zabrano mi wiarę w siebie a może sama sobie ją zabrałam ale to już przeszłość :)

Analizując całość wydarzeń przebiegu moich myśli i przyciągania to teraz już wiem,że gdybym myślała jadąc na ten egzamin w sposób:poradzę sobie,wiem,że potrafię itd...to moje skupienie ze strachu i niskiej samooceny poszło w przeciwnym kierunku czyli: nie poradzę sobie,na pewno źle wyliczę,nienawidzę matematyki itp....

Moje życie tak naprawdę wyglądało tak ,że miałam wiele szczęścia,każdy mi mówił ,że jestem w czepku rodzona a ja po prostu potrafiłam myśleć jakoś inaczej niż inny,widziałam oczami coś czego inni nie widzieli,rozmawiałam z drzewami ,zwierzętami i z moją nie żyjącą prababcią która mnie wychowywała do 9-roku życia,odczuwam ból gdy ktoś jest chory,ściągam niektóre choroby i to wszystko do pewnego momentu robiłam nieświadomie,aż do momentu w którym wyjechałam na szkolenie. Te wszystkie paranormalne zdolności mam do dzisiaj
oprócz jednego rozmowy z babcią ponieważ po jej śmierci pomagała mi przetrwać,zawsze była blisko mnie,aż pewnego dnia powiedziała mi,że teraz jestem silna i sobie poradzę i odeszła.Był jeden moment po kilku latach kiedy jeszcze raz wróciła bo byłam strasznie czymś zdenerwowana chodziło o zdrowie by mi powiedzieć,że mam być spokojna ,wszystko jest dobrze.

Jeszcze jeden przykład: gdy byłam w ciąży z moją pierwszą córką ( nie wiedziałam,że to ma być dziewczyna) bałam się o jej zdrowie(
z pewnych przyczyn o których nie będę pisać) gdy byłam w 3 albo 4 miesiącu ciąży. Tak bardzo przeżywałam stres,że moje dziecko przyszło do mnie w śnie i powiedziało mi cytuje:"Mamusiu bądź spokojna ja urodzę się zdrowa" w tym śnie siedziałyśmy na szerokich schodach ja niżej ona parę stopni za mną obejrzałam się za siebie i siedziała mogła mieć ok 7 lat nie widziałam rysów twarzy były zamazane, ale wiedziałam,że to dziewczynka.Jak się urodziła była zdrowa a gdy troszkę podrosła opowiadała mi o aniołkach które do niej przychodzą a ona czesze im włosy.Do dzisiaj mówi,że jeszcze czasami latają po jej pokoju światełka dokładnie jest ich pięć !!!

THE END
Przepraszam czytających,że moje opowiadanie jest "skakające" z myśli na myśl za dużo mam do przekazania a dopiero się uczę przekazywać myśl na "papier"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz